wtorek, 8 marca 2011

Arsenal w cieniu Dumy Katalonii!!!!

8 marca 2011 roku. Godzina 20.45, stadion Camp Nou. 98 000 widzów, sędziuje Massimo Busacca. Rozpoczynamy widowisko!!
Od początku spotkania w posiadaniu piłki piłkarze Barcelony i to oni dyktują tempo gry. Arsenal bezradny, albo szybko traci piłkę albo po prostu wykopuje ją na oślep. Stąd też statystyka posiadania piłki na korzyść graczy Dumy Katalonii. Około 16 minuty do rzutu wolnego podyktowanego na wysokości pola karnego Arsenalu podchodzi Dani Alves i silnym strzałem stara się zaskoczyć bramkarza Arsenalu, Wojciecha Szczęsnego. Piłka po silnym uderzeniu i koźle trafia jednak w ręce polskiego bramkarza. Jednak konsekwencje tej interwencji są bolesne dla Szczęsnego. Uraz ręki i polskiego bramkarza w 18 minucie zastępuje Hiszpan - Manuel Almunia. Zapewne nie tak wyobrażał sobie ten występ Wojciech Szczęsny. No cóż poradzić, urazy się zdarzają a polski bramkarz ma jeszcze wiele lat występów przed sobą. Gra dalej toczy się pod dyktando Barcelony a piłkarzom z Londynu pozostaje się tylko bronić. 36 minuta i strzał Adriano, niestety jęk zawodu na trybunach - piłka po strzale brazylijskiego piłkarza trafia w słupek bramki Kanonierów. W końcu na Camp Nou mamy radość kibiców Dumy Katalonii. Trzecia minuta doliczonego czasu gry w pierwszej połowie i po pięknym podaniu w pole karne Iniesty, bramkę strzela Messi. Piękne podanie, piękne przyjęcie, podrzucenie piłki przez Messiego nad bramkarzem i strzał wolejem z lewej nogi daje prowadzenie Barcelonie. Koniec pierwszej połowy i w tym momencie to piłkarze z Camp Nou są w ćwierćfinale rozgrywek Ligii Mistrzów.
Początek drugiej połowy, jak i cała pierwsza pod dyktando Barcelony. Jednak już w 53 minucie mamy remis. Po rzucie rożnym dla Arsenalu piłkę do własnej bramki głową kieruje Sergio Busquets. Bramka z niczego i w tym wypadku to gracze z Londynu są w ćwierćfinale. 56 minuta i??? Robin Van Persie bo złapaniu na spalonym i oddaniu strzału już po gwizdku sędziego otrzymuję drugą żółtą, a w konsekwencji czerwoną kartkę. Kanonierzy muszą kończyć mecz w dziesiątkę. Barcelona dalej w natarciu. W 69 minucie mamy już 2:1 dla gospodarzy. Po pięknej składnej akcji i podaniu Davida Villi piłkę do bramki Arsenalu kieruje Xavi. Piłkarze Barcelony nie zwyczajni marnować takich okazji. Nie mijają dwie minuty a na Camp Nou euforia!! 71 minuta i po skutecznej egzekucji karnego mamy już 3:1 dla Dumy Katalonii!! Swoją drugą bramkę w tym spotkaniu strzela Messi. Teraz to gracze Guardioli są w ćwierćfinale. 82 i na boisku wbiega Ibrahim Afellay, a na ławce siada raczej niewidoczny w tym spotkaniu David Villa. Młody holender miał dwie okazje do zdobycia bramki ale w ostateczności zawiodła skuteczność. Jeszcze się chłopak wyrobi! W ostatnich minutach meczu szansy na zdobycie brami nie wykorzystał wprowadzony w 78 minucie za Cesca Fabregasa, Nicklas Bendtner. Wspaniałym wślizgiem w polu karnym odebrał mu piłkę Javier Mascherano i dzięki temu zniweczył szanse Kanonierów na awans do kolejnej rundy Ligii Mistrzów. Barcelona wygrywa zasłużenie i to ona stosunkiem bramek 4:3 w dwumeczy zapewniła sobie awans do kolejnej rundy Champions League.
Trzeba przyznać, że w tym spotkaniu piłkarze Arsenalu nie istnieli. Na 17 sytuacji bramkowych piłkarzy z Barcelony, gracze Arsenalu stworzyli tylko jedną, a w przeciągu całego meczu nie oddali nawet celnego strzału na bramkę Victora Valdesa. Równie dobrze o przewadze Barcelony świadczy posiadanie piłki w stosunku 68% do 32% na korzyść Dumy Katalonii. Krótko mówiąc, Arsenal nie pokazał nic. Nie stwarzając nawet sytuacji bramkowych jak niby mieli by utrzymać zaliczkę z Londynu?? Równie dobrze cała jedenastka Kanonierów mogłaby od początku meczu stanąć na linii bramkowej i starać się nie wpuścić bramki. Każdy z fanów piłki nożnej zapewne domyślał się, że w rewanżu na Camp Nou to Barcelona od początku meczy ruszy do ataku aby odrobić straty z poprzedniego meczu. Szybkie podania piłkarzy Dumy Katalonii, inteligentne rozegranie piłki i utrzymanie jej przy sobie, te aspekty przesądziły na korzyść graczy z Barcelony. Według mnie, tym razem Arsen Wenger i spółka mogą mieć pretensje tylko i wyłącznie do siebie.



W drugim meczu rozegranym 8 marca, piłkarze Szachtaru na własnym stadionie pewnie pokonali piłkarzy AS Roma w stosunku bramek 3:0. Przypomnijmy, że pierwszy mecz między tymi zespołami rozegrany w Rzymie zakończył się wynikiem 3:2 dla piłkarzy z Doniecka. Tak więc, bez problemu piłkarze z Ukrainy awansowali po dwumeczu z piłkarzami z Rzymu do ćwierćfinału Ligii Mistrzów.

1 komentarz:

  1. Niestety przez czerwoną kartkę, wszyscy teraz skamlą, ze to sędzia przepchnął Barcę, aczkolwiek jeśli ktoś oglądał mecz to wie jak było ;). Pierwsza sprawa to ewidentny rzut karny po faulu na Messim w polu karnym, za który notabene Koscielny powinien dostać drugą żółtą a w konsekwencji czerwoną. Druga kwestia, że po faulu na Pedro w polu karnym(który sędzia już zauważył), Koscielny powinien dostać drugą żółtą kartkę a jej nie dostał. Więc, kibice Arsenalu powinni jednak obiektywnie spojrzeć na cały mecz. Jeśli nie oddaje się żadnego strzału na bramkę rywala to nie można awansować dalej!

    P.S. Sytuacja, że jedna z drużyn nie oddała żadnego strzału na bramkę przeciwnika, nie zdarzyła się od 2002 roku (od momentu prowadzenia statystyk po meczowych.

    OdpowiedzUsuń