czwartek, 10 marca 2011

Nuuuuda na Estádio Municipal de Braga.

Pierwszy mecz w 1/8 finału Ligii Europejskiej pomiędzy SC Braga a Liverpoolem rozgrywany w Portugalii na Estádio Municipal de Braga zakończył się skromną wygraną 1:0 gospodarzy. Jedyną bramkę tego spotkania strzelił w 18 minucie z rzutu karnego Alan. Ogólnie całe spotkanie jak to się mówi nie urywało dupy i wiało nuuudą.
Pierwsze 10 minut wyglądało jak badanie się i z jednej i z drugiej strony. W 17 minucie po ładnym prostopadłym podaniu do Mossoro, Kyrgiakos fauluje go w polu karnym i sędzia pokazuje na wapno. Do piłki podchodzi Alan i mocnym, precyzyjnym strzałem wewnętrzną częścią stopy pokonuje Reine. Co prawda Hiszpan wyczuł intencję Alana ale przy tym strzale po ziemi był bez szans. Przez pierwsze 25 minut spotkania bramkarza Bragi Artur praktycznie bezrobotny. Równie dobrze mógłby sobie w międzyczasie układać pasjansa. Dużo niedokładności ze strony piłkarzy z Liverpoolu, dużo strat w środkowej części boiska, niewidoczny Kuyt, który raz po raz łapany na spalonym i Cole, który też nie świeci - to główne powody. które fundują takie a nie inne widowisko. To gracze z Portugalii póki co robią piłkarsko lepsze wrażenie. A teraz ciekawostka - działacze klubu SC Braga płacą jedynie 500 euro miesięcznie za wynajem najdroższego stadionu (koszt to 83 miliony euro) wybudowanego na Euro 2004. Co prawda stadion ten nie ma trybun za obiema bramkami, za jedną bramką możemy oglądać skały a za drugą widok na Bragę. Powracając do spotkania to jedynie jeszcze piłkarze z Portugalii raz zagrozili bramce bronionej przez Reine. W 37 minucie po faulu Skrtela do wykonania wolnego podszedł Hugo Viana. Dośrodkował piłkę na środek pola karnego do niepilnowanego Mosorro, który jednak nieczysto uderza futbolówkę i piłka zostaje wybita przez obrońcę Liverpoolu przez pole karne. Tam dopada się do niej Alan i mocnym strzałem trafia jedynie w poprzeczkę. Po dwóch doliczonych minutach sędzia kończy pierwszą połowę gry. Obie strony jakoś chyba nie starają się za bardzo przyspieszyć gry, jakby grali bez większego przekonania. Chociaż jak już wcześniej napisałem lepsze wrażenie wywierają piłkarze Bragi.Najwyższa pora aby piłkarze z Anfield  się obudzili i wzięli do działania. Póki co to nie est poziom na 1/8 finału Ligii Europejskiej. Tak patrząc na formę jaką zaprezentowali piłkarze z wysp można by było się zastanawiać czy piłkarze Lecha (gdyby ograli Bragę) mieli by szansę z anglikami? Według mnie jak by w takim spotkaniu na miejscu Bragi zaprezentowali formę z fazy grupowej to mieli by bardzo duże szanse na pokonanie graczy Liverpoolu. Ale to jedynie możemy sobie gdybać ;)
W przerwie meczu żaden menedżer nie skusił się na zmiany i druga połowa zaczyna się w takim samym zestawieniu jak na początku spotkania. I znowu pierwsze 10 minut drugiej połowy wieje nudą. Znowu oglądamy mnóstwo niedokładności ze strony obu drużyn. W końcu w 57 minucie mamy pierwszą zmianę w szeregach graczy z wysp. Za Poulsena do gry wchodzi Carroll. I po tej zmianie Liverpool w końcu się budzi. Już w 59 minucie stwarzają groźną sytuację. Przypadkowo odbita piłka trafia w pole karne ale Kuyt nie wykorzystuje szansy. 22 letni reprezentant Anglii po wejściu na boisko wniósł dużo ożywienia w grze the Reds. W 67 minucie kolejna akcja Liverpoolu. Tym razem z prawej strony piłkę dogrywa Meireles. Kuyt przyjmuje na klatkę i wolejem uderza na bramkę. Jednak bramkarz Bragi Artur interweniuje i mamy tylko rzut rożny. 72 minuta meczu i tym razem przenosimy się na drugą stronę boiska. Rzut rożny dla Bragi wykonuje Garcia i ładnym rogalem próbuje zaskoczyć bramkarza The Reds. Jednak Reina nie daje się zaskoczyć. Następuje chwilowy okres przewagi graczy z Wysp i nerwowości w poczynaniach gospodarzy. Jednak ciągle nie mamy zmiany rezultatu na Estádio Municipal de Braga.Mecz w którym oglądamy dużo fauli, strat z jednej i drugiej strony i nieciekawą grę nie gwarantuje Nam ciekawego widowiska :/ Jedna bramka przewagi dla gospodarzy nie daję im 100 % awansu w meczu rewanżowym. Jednak gracze z Portugalii jakoś się nie rwą do ataków. Jeszcze w doliczonym czasie gry możemy obejrzeć brzydkie zachowanie gracza Bragi. W walce powietrznej o piłkę pomiędzy Kaką a Carrolem, ten pierwszy wykonuje ewidentny ruch łokciem i uderzeniem w twarz powala na murawę Anglika. Jednak sędzie, który stał parę metrów dalej i wszystko widział nie odgwizduje faulu. Przecież to nie klatka i takie zachowania powinny być od razu karane!!! Koniec meczu. Mecz moim zdaniem nudny i nieciekawy. Dużo strat, fauli i nerwowości ze strony obu drużyn. Dopiero po wejściu na boisko Carrolla mecz się trochę ożywił ale i to nie pomogło graczom z Anfield. Może w rewanżu trener The Reds powiniem wystawić go w pierwszym składzie.I oby w rewanżu zagrał Gerard. I obyśmy w rewanżu na Anfield byli świadkami dobrego widowiska i emocji a nie flaków z olejem.



W innych spotkaniach 1/8 fazy Ligii Europejskiej rozpoczętych o godzinie 19 padły następujące rezultaty:
Bayer Leverkusen po pełnym emocji meczy uległ u siebie graczom Villarreal 2:3. Pierwsza bramka padła w 33 minucie. Bramkarza po pięknym strzale pokonał Kadlec. Niecałe 10 minut później bo już w 42 minucie gracze z Hiszpanii poprowadzili do remisu. Niepilnowany w polu karnym Rossi dopada do piłki i strzela bramkę na 1:1 i takim wynikiem kończy się pierwsza połowa. Na kolejną bramkę trzeba było czekać do 70 minuty. Pierwszy kontakt z piłką Nilmara i mamy 1:2 dla gości. Ale już dwie minuty później jest remis. Po ograniu obrońcy w polu karnym, silnym strzałem prawą nogą piłkę do bramki kieruje Castro. Gdy wszystcy myśleli że takim wynikiem zakończy się to spotkanie w czwartej minucie doliczonego czasu gry po zagraniu piłki ze środka boiska i odebraniu jej przez Nilmara, napastnik Villarreal posyła piłkę między nogami bramkarza Leverkusen.

W kolejnym spotkaniu przy praktycznie pustych trybunach piłkarze CSKA Moskwa podejmowali FC Porto. Pierwsza bramka padła w 37 minucie dla graczy z Rosji. Gola strzelił Doumbia jednak według sędziego gracz CSKA był na spalonym i bramka nie została uznana. Jak było widać na powtórkach sędzia popełnił ewidentny błąd. Pierwsza połowa kończy się bezbramkowym remisem. Dopiero w 70 minucie padła jedyna bramka tego spotkania. Po kapitalnym strzale z za pola karnego prowadzenie i jak się okazało zwycięstwo dał graczom z Portugalii Kolumbijczyk Guarin.

W czwartym spotkaniu PSV jedynie zremisowało bezbramkowo z Glasgow Rangers. Gracze z Holandii w przeciągu spotkania mieli kilka dogodnych sytuacji na strzelenie bramki jednak żadnej z nich nie wykorzystali.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz